Gilgel Gibe III Dam

Tama Gilgel Gibe III to zapora z betonu prasowanego rolkowo o wysokości 250 m wraz z towarzyszącą jej elektrownią wodną na rzece Omo w Etiopii. Znajduje się około 62 km na zachód od Sodo w Regionie Narodów, Narodowości i Ludów Południa. Po pełnym uruchomieniu będzie to trzecia co do wielkości hydroelektrownia w Afryce o mocy około 1870 megawatów, co oznacza ponad dwukrotne zwiększenie całkowitej mocy zainstalowanej w Etiopii z poziomu 814 MW w 2007 roku. Zapora Gibe III jest częścią kaskady Gibe, serii zapór obejmującej istniejącą zaporę Gibe I i elektrownię Gibe II oraz planowane zapory Gibe IV i Gibe V. Właścicielem i operatorem istniejących zapór jest państwowa firma Ethiopian Electric Power, która jest również zleceniodawcą zapory Gibe III.

Realizacja projektu o wartości 1,8 mld USD rozpoczęła się w 2006 roku, a wytwarzanie energii elektrycznej rozpoczęło się w październiku 2015 roku. Pozostałe generatory miały zostać uruchomione do 2016 roku. W realizacji projektu wystąpiły poważne opóźnienia; w maju 2012 roku pełne oddanie do użytku planowano na czerwiec 2013 roku. Inauguracji budowy zapory dokonał premier Hailemariam Desalegn 17 grudnia 2016 roku.

Lokalne i międzynarodowe grupy ekologiczne spodziewają się poważnych negatywnych skutków środowiskowych i społecznych zapory i krytykują ocenę oddziaływania projektu na środowisko i społeczeństwo jako niewystarczającą. Z tego powodu, a także z powodu zarzutów, że cały proces zatwierdzania projektu był podejrzany, nie zapewniono jeszcze środków na pokrycie całkowitych kosztów budowy, ponieważ Afrykański Bank Rozwoju opóźnił decyzję o przyznaniu pożyczki do czasu przeprowadzenia oceny oddziaływania zapory na środowisko przez swoją jednostkę ds. oceny zgodności i mediacji, która w sierpniu 2009 roku przyjęła wezwanie organizacji pozarządowych do przeprowadzenia takiej oceny. W sierpniu 2010 roku premier Etiopii Meles Zenawi obiecał ukończyć budowę zapory "za wszelką cenę", mówiąc o krytykach zapory, że "oni nie chcą widzieć rozwiniętej Afryki; chcą, żebyśmy pozostali nierozwinięci i zacofani, żeby służyć ich turystom jako muzeum".